Tak sobie ozdobiłam moje wybielane szyszunie.
Spory zapas szyszek sprawił, że zrobiłam w końcu remanent w zapasach materiałów, w wyniku którego stwierdziłam, że spokojnie mogę działać kilka lat i nic nie kupować. Wniosek, wnioskiem a na wyprzedaże i tak poleciałam. W empiku znalazłam ciekawostkę - świąteczne chustki do nosa, takie paczuszki jednorazówek. Strasznie mnie zaciekawiło, czy nadają się do decoupagu, więc wzięłam jedną na próbę.
No i super - rozdzielają się trochę trudniej niż serwetki ale dalej jest tak samo.
Fajnie bo są małe i mają ciekawe wzorki.Muszę sobie podobne upolować na Wielkanoc, bo czasem trudno znaleźć coś na małe przedmioty a tu będzie jak znalazł.
Serwetek, jak się okazało, też mam stanowczo za dużo. Chyba będę musiała je wystawić na allegro albo ogłosić jakieś wymianki, czy wymyślić jeszcze coś innego, bo mi się do pudła już nie mieszczą.
O szkle, czyli różnych słoiczkach, butelkach i pojemnikach to nawet nie wspominam, bo mi ciarki chodzą po plecach. No normalnie - chomik!
Potem zabrałam się za gotowe prace i odłożone na zaś. Efekt? Potrzebuję dodatkowej szafki albo serii urodzinek. Na szczęście już styczeń, więc seria się zaczyna. Ze zdziwieniem zauważyłam, że sporo rzeczy jest jeszcze nie pokazanych, więc czas nadrobić zaległości.
To pudełko jest tekturowe, pomalowane jasną bejcą i zalakierowane. Góra to zwykły decoupag, brzegi wieczka ozdobione bawełnianą koronką a miejsce łączenia zakryłam kameą. Nie jestem specjalnie zadowolona z tego pudełeczka, ponieważ jasna bejca nie przykryła skaz na tekturze i chyba jednak je trochę przerobię.
To jest również tektura, ale wylakierowana lakierem jachtowym. Od razu widać, że lepsze, chociaż to zdjęcie tego tak nie oddaje, bo mi się ciągle światło odbijało. Na brzegach wieczka jest wzorek namalowany perłą w płynie.
Tę butelkę robiłam dla Irenki jeszcze jesienią i jej zdjęcie leżało sobie spokojnie w archiwum. Skleroza!
Brzegi tej butli były wypukłe i ładnie się prezentowały, więc ozdobiłam tylko środki, na każdej stronie inaczej. Po pocieniowaniu postarzyłam je patyną i obramowałam złotą konturówką. Wyszły swego rodzaju etykietki.
Druga butelka jest pomalowana kremową podkładówką i dość prosto ozdobiona - cieniowany różany wzór i perłowe kropki. Jednak jak teraz na nią patrzę, to myślę, że przydałby się tam jakiś szablon. Dobrze jest czasem drugi raz coś pooglądać.
Trzecia butelka jest ozdobiona motywem łąki, tak, że wzór jest przyklejony dookoła. Trochę trudno było to zrobić tak, żeby tworzył całość, bez widocznych brzegów. Na szczęście mi się udało. Szyjkę i dół owinęłam bawełnianym sznurkiem i doczepiłam parę koralików. Ta butelka już sobie poszła, więc dla siebie muszę zrobić drugą bo bardzo mi pasuje do letniej naleweczki, np. z kwiatów czarnego bzu z miodem lipowym.
W sam raz na wspomnienie lata w zimowe wieczory.
Właśnie sobie uzmysłowiłam, że karnawał coś w tym roku krótszy i za chwilę trzeba będzie zabierać się za następne święta. Ratunku!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz