Obiecywałam, że zrobię tylko kilka jajek i co? - jajco!
Już zabrałam się za inną robotę, kiedy w ręce wpadła mi gazeta z robótkami. Oczywiście nie wytrzymałam i po raz kolejny zabrałam się za jajka.
Do zrobienia koszyczka wykorzystałam znowu sznurek bawełniany.Tym razem najpierw zrobiłam na szydełku bardzo długi łańcuszek, który przykleiłam do styropianowego jajka, zostawiając kawałek na uchwyt. Robota szła jak po maśle - okręcanie było szybsze i łatwiejsze niż zwykłym sznurkiem i w dodatku splot łańcuszka dał piękny efekt koszyczkowej faktury.
Następne jajko oplotłam sznurkiem pakowym ale jest dość sztywny i na małym styropianie nie wygląda zbyt ładnie. Dużych mi w końcu zabrakło.
Czy ktoś zgadnie czym jest wypełniony koszyczek na pierwszym zdjęciu?
Baziami!
W ubiegłym roku oberwałam kotki z gałązek i schowałam do torebki (mówiłam, że jestem chomik), kompletnie nie wiedząc po co. Przechowały się ślicznie i wyszła całkiem ciekawa kompozycja. W tym roku zrobię sobie większy zapas. Trzeba tylko pamiętać, żeby były dobrze wysuszone. Moje wysychają na wiór bo gałązki trzymam w wazonie na sucho, wtedy nie wykwitają i mają ładny kolor.
W końcu przyszła kolej na inne robótki. Od jakiegoś czasu miałam zagruntowane słoiki i tak sobie czekały schowane aż się nad nimi zlituję.
Zawsze mnie denerwowały zakrętki. No bo farba się ich nie trzyma, okleić się tego nie da, a różne napisy są oczywiście na górze. Przykleiłam więc na gorąco bukiecik odpowiednich kwiatków i wyszedł mi całkiem fajny słoiczek.
Niedługo święta a ja z przerażeniem patrzę na rozłożoną robotę. Zabejcowane pudełka, zakładki zrobione z jednej strony, zagruntowane szkło i diabeł wie co jeszcze. W dodatku wiosna wyciąga człowieka z domu, aparat fotograficzny sam pcha się w ręce, o innych zajęciach nie wspomnę.
A co mi tam. Jak mi nie wyszły obiecanki, to może mi się trafi, jak głupiemu - radość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz