obrazek

niedziela, 5 czerwca 2016

Krzaczory





W parkach zakwitły rododendrony - uwielbiam je.



Wszędzie widać, że lato już czeka na progu. Szaleństwo ogarnęło przyrodę i wszystko kwitnie naraz. Oczywiście już mnie natura pociągnęła w krzaczory. Najwyższy czas, żeby nazbierać czarnego bzu na skoncentrowany napar i przy okazji zapamiętać, gdzie rosną najfajniejsze krzaki, żeby jesienią zaczaić się na owoce. Nie muszę chyba przypominać, że żadnych roślinek nie ogałacamy do zera, bo się nam przyroda zmarnuje. Po prostu trzeba się poszwędać i tu skubnąć, tam skubnąć a resztę zostawić dla żyjątek. W końcu motylki, pszczółki i ptaszki to też ludzie i coś im się należy od życia.




Przypominam przepis:
5 l wody
najmarniej 0,5 kg cukru - może być więcej, jak kto lubi
duży kwasek cytrynowy
albo sok z 2 cytryn
kwiaty

Całość zagotować, wyłączyć grzanie i wrzucić ok 20 baldachów czarnego bzu. Przykryć i zostawić na 24 godziny. Potem przecedzić przez sito i przelać do butelek albo słoików i zagotować. Przed wrzuceniem do wody odcinam grubsze łodygi i porządnie oglądam, czy nie gdzieś robaczków.

Do takiego naparu można dorzucać różne smakowe dodatki, bo sam w sobie jest mdły. Ja mam już wypróbowane płatki róży dzikiej, ale nie za dużo, bo zmieni całkiem smak mikstury. Jednak daje fajny posmak i dodaje koloru. Lubie też dodać miętę - może być nawet taka z doniczki w markecie. Byle dodać świeżą, nie suszoną. Chociaż... gdyby zaparzyć taką herbatkę i dodać do całości, to też mogło by być ciekawie. Chyba spróbuję. Dzisiaj kombinowałam z pigwą. Znalazłam w zamrażalniku zakamuflowany woreczek, więc postanowiłam poeksperymentować. 

 Owoce ugotowałam w niewielkiej ilości wody z cukrem. Potem do tego kompotu dolałam odpowiednią ilość wody i dosypałam sporo cukru, zagotowałam i wrzuciłam bez. Teraz sobie stygnie i nabiera mocy. Ciekawa jestem co z tego wyjdzie. Jeżeli będzie dobre to w tym roku zamrożę niewielkie porcje różnych owoców i w przyszłym roku zrobię bez z dodatkami.




Do różnych działań kulinarnych niekoniecznie musi być róża dzika. Śmiało można używać każdego rodzaju róż, byle nie były pryskane ,rosły w odpowiednim miejscu i nie były z kwiaciarni.  Nie polecam klombów w parkach ale już takie ogródki działkowe jak najbardziej. Jeżeli nie mamy zaprzyjaźnionego ogródka to zawsze gdzieś coś wystaje za ogrodzenie i można coś skubnąć. Róże dają intensywny smak i wystarczy dosłownie kilka płatków, żeby uzyskać fajny efekt.
Oj!!! namawianie do przestępstwa jest karalne a przynajmniej naganne.   Brzydka Tereska!!

W przerwach między lataniem, obieraniem i gotowaniem zrobiłam kilka kartek.



















A tak wygląda pierwsza seria soczków:




... i sosna na syropek :



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz