Pierwszy dzień lata....Gorąco jak w piecu... Właśnie zjadłam galaretkę z
truskawkami - pychota, ale tak poza tym - nic się nie chce... No, ale skoro napisałam o butelkach, to przydałby
się obiecany przepis na naleweczkę.
Otóż najpierw szykuję słoik - najlepiej taki
po ogórkach - żeby robota z owocami była łatwa. Najczęściej daję ok 30
dkg owoców np. malin, wiśni,aronii itp. Zalewam je miodem - tak ok. pół
słoiczka. Zakręcam i odstawiam na 2-3 dni. Potem całą masę mieszam,
dodaję różne różności: rodzynki, goździki, żurawinę albo zioła - co
mi tam w ręce wpadnie - i zalewam wódką.
Dzięki tym dodatkom każda nalewka
jest niespodzianką. Zakręcony słoik odstawiam w ciemne miejsce i raz
na kilka dni potrząsam całością, żeby miód się lepiej rozpuścił. Tak
sobie to stoi ok. 2-3 miesiące. Potem odcedzam owoce i przelewam przez
gazę do butelki. Owoce wędrują z powrotem do słoika i zalewam je 2-3
łyżkami miodu, dzięki czemu resztki alkoholu są jeszcze wyciągane i
potem dodawane do nalewki.
Całość jeszcze raz przecedzam przez gazę i
przelewam do karafki albo przerobionej butelki. Owoców można jeszcze
użyć do robienia ciasta albo zjeść bezpośrednio. Radzę jednak uważać bo
mają sporo procentów. Smaczności...
Własnoręcznie zrobiona nalewka w własnoręcznie zdobionej karafce - to jest to!
Karafka - piękna, nalewka - pyszna! :)
OdpowiedzUsuń