obrazek

niedziela, 14 grudnia 2014

(Nie) szablonowa robota




Trzeba mieć nie po kolei, żeby w okresie przedświątecznym zabierać się za eksperymenty.


Widocznie ja tak mam - trudno. Od dawna kusiło mnie wykorzystanie do moich prac szablonów i pasty strukturalnej. Nie bardzo wiedziałam jak to ugryźć bo nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiedniej instrukcji. Zresztą instrukcja w tym wypadku i tak jest do bani, bo żadna nie nauczy wyczucia farb, pasty czy innego materiału.

Ale okazja sama mnie znalazła. Moja koleżanka Teresa poprosiła mnie o ozdobienie butelek, które okazały się dość nietypowe. Jedna była z wytłaczanymi kwiatkami a druga prosta ale prostokątna. No i skusiłam się na wykorzystanie szablonów.

Najpierw ozdobiłam ją zwykłym decoupagiem i pomalowałam lakierem. Po wyschnięciu zabrałam, się za "szablonowanie" i zaledwie po kilku nieudanych próbach uzyskałam dobry efekt. Cały wic polega na tym, żeby szablon był dobrze dociśnięty do ozdabianej powierzchni. Sprawdziłam kilka sposobów, bo niestety nie mam tzw. kleju tymczasowego, który jest do tego przeznaczony, ale poradziłam sobie klejem z werniksem i też się świetnie sprawił. Muszę przyznać, że zaczynam ten klej coraz bardziej kochać bo nadaje się do wielu prac. A kiedy pasta dokładnie wyschła pomalowałam całość jeszcze raz lakierem i trochę spatynowałam.




Drugą butlę potraktowałam złotą pastą, spatynowałam, polakierowałam a kwiatki machnęłam na złoto. Teresie się spodobało  :))



Jak już miałam na wierzchu pasty, szablony i złotka zabrałam się za bombki i lampiony. Na pierwszy ogień poszły drewniane zawieszki w kształcie bombek. Jedną stronę ozdobiłam tradycyjnym decoupagiem, a drugą szablonami. Do całości dodałam perłę w płynie i fajne wstążeczki.


















Potem przyszła kolej na lampiony. Tu sprawa prosta - kielich, papier ryżowy, pasta i brokat i już.







Bardzo spodobały się moje świąteczne butelki, więc sypnęły się zamówienia. A jak już byłam przy butelkach to zrobiłam sobie dwie na nalewkę z pigwy, która będzie fajnym prezentem pod choinkę.











Zawsze mówię, że w różnych sytuacjach oczy trzeba mieć dookoła głowy, szczególnie w takim okresie jak ten, kiedy wszędzie są różne różności i przydasie. Dosłownie łeb sobie odkręciłam i dostałam wytrzeszczu oczu - takie bogactwo wszędzie. Muszę sobie zrobić notatki gdzie lecieć kiedy już będą wyprzedaże tych dobroci bo mam nadzieję na dobre łowy. Ale nawet w tym natłoku wypatrzyłam w pasmanterii fajną bombkę styropianową - taką kanciastą. Oczywiście natychmiast ją ozdobiłam.





 A z różnych resztek zrobiłam sobie bałwanka.


Kurcze, zdaje się, że nie dosyć, że ma wytrzeszcz, to oczka coś takie nierówne. Ale co się dziwić - wyłażenie z kominka nie wychodzi nikomu na zdrowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz