W związku z upałami zgłaszam wniosek - zwiedzamy miasta nocą!
W ostatnim tygodniu byłam na trzydniowej wycieczce - Zamość i okolice. Makabryczny upał dał nam się solidnie we znaki ale dałyśmy radę! Najlepiej jednak zwiedzało się Zamość wieczorem, czego owocem jest kilka fotek.
W dzień było potwornie, ale cóż - zapłacone, to trzeba zwiedzać.... Oczywiście w domu też zastosowałam wampirzy styl i nawet polubiłam te wieczorne zakupy i spacery. Głównym składnikiem menu były lody, owoce i zimne napoje.
Wiwat mrożonki! Owoce oczywiście mrożę na bieżąco i mam fajny, tani dodatek do deserów.
Jeszcze zimą, kiedy cytryny były dość tanie, zamroziłam w foremkach do lodu dużą porcję soku i mam w nosie ceny cytrusów. Następnym razem zrobię sobie jeszcze lodowy sok z pomarańczy i zobaczę jak się zachowa mrożony granat. Takie kawałki są też świetnym dodatkiem do domowej lemoniady. I to mi przypomina, że zapas mięty mi się skończył i muszę się przytulić do którejś koleżanki ogródkowej. W końcu trzeba ludziom ulżyć, bo mięta się lubi mocno krzewić i po co ma zarastać ogródek. A jutro zamrożę na próbę kawałek brzoskwini i nektaryny.
W tym całym upale przypomniałam sobie jeden fajny przepis na zimny (jakby inaczej?) deser. Jest galaretka z szampanem - dobre i zaskakujące .
Składniki:
1 szkl. wina musującego - po naszemu szampana
2 łyżki żelatyny
1/3 szkl. gorącej wody
puszka brzoskwiń albo innych owoców
rodzynki - niekoniecznie
Żelatynę rozpuścić w gorącej wodzie i ostudzić. Do miski wrzucić pokrojone owoce, syrop z puszki, dolać szampan i żelatynę - wymieszać. Przełożyć do foremek albo pucharków i wstawić do lodówki.
Gotowe - smacznego.
Można też zrobić to bez owoców i użyć np. do polania sernika na zimno, albo pokroić taką galaretkę w kosteczkę i dodać do lodów. Tu musimy pamiętać, że należy dać mniej płynu, żeby się ładnie kroiło.
Z ciekawostek przyrodniczych - w Kaletach znalazłam różową odmianę akacji :
Nad Tanwią rosnące niemal poziomo drzewa:
A w Świerklańcu zwycięstwo drzewa nad betonem:
Prace leżą odłogiem, bo mózg mi się uprażył na miękko i kompletnie nie chce mi się nic robić. Jedynie w lipcu "popełniłam" taki sobie obrazeczek w ramce.
Ramkę z Ikei ozdobiłam delikatnym decoupagiem. Tło stanowi tekturka ze środkową warstwą serwetki doklejoną "na żelazko". Bukiecik zrobiłam z papierowych różyczek, resztek gałązek i łodyżek.Dopasowałam wstążkę i dokleiłam kokardkę. Dodałam trochę perły w płynie i gotowe. Można dokleić dedykację albo czyjeś imię i mamy sympatyczny, nietuzinkowy prezent.
Ps.
Jest jeden pozytywny element tego lata - NIE MA KOMARÓW !!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz