Moje wakacje zaczynają się w maju. W tym roku byłam w Bawarii. Wow!!!
Nie będę opisywać całej wycieczki bo to się po prostu nie da. Trasa Pilzno - Monachium - Neuschwansetin - Salzburg - obłęd. Szaleństwo wrażeń, zabytków i widoków. Nareszcie zobaczyłam przepiękne ośnieżone Alpy. Po prostu wycieczka marzeń.
Prawda, że piękne?
No cóż - było i się zbyło.... niestety. Maj miałam zajęty jak diabli. Piknik mojej grupy uniwersyteckiej, kilka urodzinkowych wizyt, przygotowanie wycieczki do Koszęcina, zajęcia w Klubie,sprawy urzędowe, spotkanie z Szymonem Hołownią w naszej bibliotece, wymiana książkowa zorganizowana przez kapitalne dziewczyny - blogerki książkowe, mycie piekarnika, w którym jakieś draństwo mi się przypaliło, pisanie artykułu do kroniki,pielęgnowanie trawniczka przed klatką, lekarz, zakupy i..... ratunku! Dlatego pracownia zawiesiła działalność. Ale już koniec zwariowanego latania i czas na porządki w głowie i w życiu. Trzeba się ogarnąć.
Tymczasem pokażę pudełeczka, które zrobiłam zanim mi odbiło.
Pudełko jest drewniane, polakierowane czarną farbą i lakierem akrylowym. Na wieczku przykleiłam drewniane kółko z naklejonym serwetkowym motywem uzupełnionym stemplem. Bok i środek pudełka ozdobiłam również stemplami i dodałam trochę perły w płynie.
To pudełeczko jest tekturowe. Potraktowałam je zieloną bejcą i lakierem jachtowym. Na wieczku nakleiłam aplikację udającą koronkę. W środku ułożyłam bukiecik z papierowych różyczek, które również polakierowałam. Tym sposobem nie będą łapać kurzu i będą trwalsze.
Ach! i jeszcze kartki
I to by było na tyle.
Dziś na spacerze odkryłam, że już zaczyna kwitnąć czarny bez i sosna już prosi o zbiór pędów na syropek..... Oj! coś mi się wydaję, że w tym tygodniu koniecznie trzeba zwizytować krzaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz