obrazek

piątek, 9 maja 2014

Mętlik





Takie śliczności to można zobaczyć tylko na wielkanocnym kiermaszu w Opolu - Bierkowicach.
W tym roku znowu udało mi się tam pojechać.


Matko jedyna ! ale mam straszne zaległości. Tyle się wszystkiego działo, że nie wiem czy zmieści się to w jednym wpisie. Zacznę od Bierkowic.

Co roku, w Niedzielę Palmową odbywa się tamtejszym skansenie wieeeelka impreza folklorystyczna połączona z kiermaszem wszelakich wyrobów artystycznych, głównie związanych z Wielkanocą. Dodatkową atrakcją są występy artystyczne i pokazy tworzenia różnych różności. W chatach można spotkać prządkę, kowala, piekarza,garncarza i popatrzeć jak to ongiś bywało i podziwiać kunszt z jakim ci ludzie ciągle potrafią wytworzyć prawdziwe cudeńka. A jakby tego było mało, to można sobie kupić coś dla brzuszka - wędlinki bez konserwantów, miody różniste, chleb na zakwasie, mazurki i pierniczki w kształcie zajączków.










W tym roku miałam przyjemność oprowadzać po skansenie moich przyjaciół, gdyż wybraliśmy się tam z wycieczką z naszego uniwersytetu. Po południu zdążyliśmy obejrzeć jeszcze całkiem spory kawałek Opola.   Wszystkim się tak podobało, że już zapowiedzieli powtórkę w przyszłym roku.

Potem nadeszły święta. W tym roku zapowiadały się dość spokojnie więc specjalnego parcia na przygotowania nie miałam. Nie spodziewałam się jednak jednego - zabrakło mi miejsca na wszystkie ozdoby, których się dochrapałam, Dokonałam więc selekcji - jedne poszły "w ludzi" a inne po prostu schowałam. Muszę skończyć z moją naturą chomika, który w dodatku jest sentymentalny.




A tutaj mam jeszcze taki drobiazg - pupa zajączka wystająca z malutkiej doniczki.
Niesamowicie spodobał mi się ten pomysł wypatrzone w internecie. Styropianowe jajko dopasowane do wielkości posiadanej doniczki przekroiłam na pół. Jedną część posmarowałam klejem magik i okręciłam grubą, białą włóczką. Z filcu wycięłam łapki i namalowałam na nich łapkowe poduszeczki. Klejem na gorąco przykleiłam na czubku korpusu pomponik a po bokach łapki. Potem tak samo umocowałam całość w doniczce, której brzegi zamaskowałam mchem chrobotkiem i kwiatuszkami.

No a potem to się dopiero działo! Tydzień po świętach  był ślub i weselisko jakich mało. Syn mi się ożenił i teraz mam większą, fantastyczną rodzinę.

No i teraz widać jak bardzo miałam zapchany kalendarz. Dopiero po kilku dniach nabrałam ochoty na dalsze robótki i poleciałam po bandzie, czyli zrobiłam zupełną łatwiznę - świeczki decoupage.




Na razie zrobiłam zdjęcie jednej z nich. O tym jak się je robi napiszę następnym razem - oczywiście obiecuję, że dużo szybciej niż ostatnio.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz