obrazek

piątek, 15 sierpnia 2014

Entliczek, pentliczek





...wesoły słoiczek. Oczywiście " na czasie", bo w jabłuszka.





Zacznę od tego, że zawstydziła mnie Miranda. No bo oczywiście z małpią uciechą poddałam się fali jedzenia jabłek " na złość" i dopiero komentarz Mirandy uzmysłowił mi głupotę tegoż przedsięwzięcia. Przecież lepiej jeść jabłuszka  "na zdrowie" albo jak już ktoś chce - patetycznie - promując polskie sadownictwo.

Ten słoiczek zrobiłam już dość dawno i teraz jest jak znalazł. Pokryłam go krystaliczną pastą strukturalną i ozdobiłam decoupagem. Przy takiej powierzchni trzeba bardzo starannie wycinać wzór, bo nie da się go zamaskować farbą. Dlatego dobrze jest naklejać duże, niezbyt skomplikowane obrazki.

A teraz parę obiecanych przepisów na jabłuszkowe przysmaki.


Na pierwszy ogień idzie biszkopt Anielki, którym się objadałam w Skrzyszowie.
Biszkopt, jak biszkopt - każdy chyba potrafi jakiś upiec. Najważniejsze jednak było nadzienie. Anielka wydobyła z czeluści spiżarni dwa słoiki dżemu jabłkowego z ubiegłego roku, przełożyła go do garnka z grubym dnem, dosypała trochę jagód, bo akurat były w domu i doprowadziła to do wrzenia. Do gorącego, ale już nie podgrzewanego dżemu, wsypała dwie galaretki jabłkowe  i energicznie kilka minut wszystko mieszała. Kiedy masa trochę przestygła rozsmarowała ją na przekrojonym biszkopcie i nakryła drugą połówka ciasta a górę pomaziała lukrem cytrynowym.
Całość powędrowała do lodówki. No i wyszła pychota, która jeszcze lepsza była następnego dnia, bo ciasto się "napiło" soczku i wkrótce zostało nam tylko wspomnienie po ciasteczku.





W związku z tym, że bardzo nam smakowała mieszanka jabłkowo - jagodowa postanowiłam trochę w domu poeksperymentować. Wprawdzie wczesne jabłka nie bardzo nadają się na przetwory ale niecierpliwość mnie gniotła strasznie.

Na początek zrobiłam mieszankę z brzoskwiniami. Pokrojone w kostkę owoce usmażyłam i zmiksowałam na mus. Oczywiście najpierw wszystko obrałam ze skórek. A, że obrało mi się trochę grubo to ugotowałam sobie kompocik - pełny przerób, proszę państwa.




Super dodatek do wafli, gofrów, lodów czy jak tam kto chce.




Z braku jagód musiałam się zadowolić borówką amerykańską. Przy czwartym podejściu udało mi się nie pożreć borówki i zabrałam się za smażenie. Najpierw w małym garnuszku ( na szczęście też posiada grube dno) usmażyłam borówki  z odrobiną cukru, bo one są słodkie same w sobie. Potem je przetarłam przez gęste sitko, żeby się pozbyć pesteczek. Jabłka przerobiłam jak poprzednio i pod koniec dodałam mus z borówek. Dosypałam cukru i odrobinę kwasku cytrynowego.




Teraz myślę, że lepiej było nie dodawać kwasku to kolor byłby intensywniejszy.Trzeba będzie zrobić następną porcję.

Jutro zrobię sobie na obiad racuchy z jabłkami i bananem.
 Ciasto:
1 szklanka mleka albo maślanki
1 jajko
1,5 szklanki mąki pszennej
proszek do pieczenia- w zależności od ilości ciasta ok.ćwierć do pół łyżeczki
jabłka, banan

Ciasto na racuchy robię bardzo gęste - takie jak gęsta śmietana, więc czasem dosypuję większą ilość mąki. Do ciasta wrzucam potarte na grubych oczkach jabłka i pokrojone w kostkę banany. Jabłek wrzucam dużo - tyle ile tylko się w cieście zmieści, więc właściwie są to wiórki w cieście. Smażę na złoto i posypuję cukrem pudrem. Pochłaniam je na bieżąco a te, które zostają najlepiej smakują na zimno polane syropem klonowym.
 A mówią, że jedzenie owoców nie tuczy.

Jeszcze muszę pokazać pudełeczka, które zrobiłam na początku wakacji. Jedno pojechało już do Anielki, do Skrzyszowa jako łapówka.

























 Pudełeczka są różnej wielkości, tak, że jedno mieści się w drugim, jak babuszki - matrioszki. Te jednak zrobiłam jako pojedyncze. Serduszka są tekturowe, pomalowane różnymi bejcami i ozdobione decoupagiem, który podrasowałam akrylami. Całość wykończyłam lakierem jachtowym, dzięki czemu wyglądają jak drewniane.

Następnym razem zrobię sobie komplecik. No i chyba po wakacjach bo teraz ogarnął mnie szał przetwarzania owoców i warzyw a ze słoiczkami już krucho. Rodzina mi już dała co mogła a te kupne są do kitu, bo już trzy paczki mam takich co się nie zakręcają i zrobił mi się zapas słoików do decoupagu.
Zrobię komplety na przyprawy, tylko dokupię sobie serwetek z odpowiednimi wzorami.
Nie ma tego złego co by nie dało się przerobić.

4 komentarze:

  1. Ściskam serdecznie, nie tylko za pierwszy akapit :)

    Chyba przytulę się do przepisu na racuchy, bo od kilku dni chodzi za mną ochota na coś naleśnikopodobnego... A potem już tylko czekać, aż Przyjaciółka przypomni sobie, że nastał czas na przetwory i zacznie się szaleństwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że racuchy smakowały :). Koniecznie zrób sobie trochę dżemików na bazie jabłek - będą w sam raz do smarowania różnych różności. Uwaga na słoiki - najlepiej od razu w sklepie sprawdzić czy się zakręcają bez "przeskakiwania" bo już w kilku miejscach się nadziałam na buble.

      Usuń
    2. Dziś z racuchami wygrały kupne pierogi, ale jutro też jest dzień ;)
      W kwestii słoików jestem na szczęście bezpieczna - w piwnicy w rodzinnym domu jest ich caaaała składnica, więc mogę wybierać, przebierać, rozbierać... A nie, to ostatnie mi się nasunęło po filmiku z Lokim, przepraszam. Już się przywołuję do pożądku... Porządku! O porządek mi chodziło!

      Usuń
    3. Wyrażam pełne zrozumienie nie tylko w kwestii słoików :D

      Usuń