obrazek

poniedziałek, 7 marca 2016

Masa solna.





Jak  widać na załączonym obrazku to nie jest masa solna.


Nie mogłam się powstrzymać i musiałam dziś pokazać te króliczki. Pomysłowa szefowa naszego Klubu - p. Ewa - zrobiła takie oto cudeńka a ja, oczywiście zazdrośnica okropna,też musiałam spróbować. Ten trochę krzywy w środku jest mój. Wykonanie jest proste - do jajka styropianowego powbijane są przycięte patyczki do uszu. W środku, na wolnym kawałku przyklejone są oczka i nosek z pomponika. Te od p.Ewy mają jeszcze ząbki z patyczków przyklejonych poziomo. Uszy i stópki zrobione są z drucików szenilowych. A z tyłu koniecznie musi być większy pompon jako ogonek.




Robota niby prosta ale palce bolą. Ja wbijałam patyczki do chińskiego styropianu, który jest luźniejszy ale p.Ewa ma porządne, więc twardsze jajka, to musiała się nieźle wysilić. Biedne paluszki!

No ale obiecałam masę solną, więc do roboty. Moja przyjaciółka Urszulka zrobiła nam w Klubie mały kursik obróbki masy solnej.Oj, jak dobrze było się poprzyglądać produkcji i powypytywać się o różne sposoby i sposobiki.

Przepis na ciasto solne w/g Urszulki;

2 szkl. mąki pszennej, najlepiej z dużą zawartością glutenu
1 szkl. soli drobnoziarnistej
1 szkl. wody
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2-3 łyżki oleju
2 łyżki kleju do tapet - suchego

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, tak, żeby ciasto było miękkie i elastyczne - jak na pierogi.
Potem Ula brała porcje ciasta i wałkowała na dość gruby placek. Na to kładła szydełkową serwetkę, kawałek koronki albo szablon i lekko naciskając przewałkowała całość, żeby odcisnął się dany wzorek. Po zdjęciu tego czegoś foremkami wycinała ciasteczka. Każde ciasteczko zostało odpowiednio dziurknięte patyczkiem do szaszłyków. Te do zawieszenia miały po prostu dziurkę na wylot a te do zatknięcia na patyku - z boku.









Na tym ostatnim zdjęciu pokazany jest sposób wykorzystania elementów koronki i zarazem pierwszy etap tworzenia miseczki. Ula najpierw odcisnęła lekko brzegi szklanej miski, potem ułożyła odpowiedni wzór i oczywiście przewałkowała. Potem w to samo miejsce wcisnęła miskę mocniej, tak, żeby wyciąć całe koło. Wyrównała brzegi i delikatnie ułożyła placek w naczyniu, tworząc miskę w misce.







Potem już wystarczyło wszystko wpakować do piekarnika, żeby się ładnie wysuszyło. Piekarnik najlepiej nastawić na 50 stopni, termoobieg i uchylić drzwiczki. Po jakimś czasie dobrze jest ciasteczka obrócić, żeby się równo suszyły. Oj! zapomniałam - miskę najlepiej posmarować lekko olejem albo wyłożyć przezroczystą folią spożywczą bo inaczej dość trudno wyjmuje się formę.
Dzisiaj Urszula te cudeńka pomagała malować. Najlepiej użyć farb akrylowych bo się ładnie rozprowadzają i nie mażą po wyschnięciu. Dla lepszego efektu można takie ciasteczko lekko poszlifować drobnym papierem ściernym. Wtedy farba zostaje w rowkach a góra jest jasna. Można też malować delikatnie szerokim pędzlem tylko to wypukłe - wtedy rowki będą białe. A można też malować jak fantazja podpowie i też będzie fajnie. Dobrze też jest potem machnąć całość lakierem bezbarwnym dla lepszego efektu i trwałości.

Teraz wracam do jajek. Właśnie mi powierzono gęsie wydmuszki! Oj będzie zabawa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz