obrazek

niedziela, 4 czerwca 2017

Nowy sezon






 Uroczyście ogłaszam otwarcie sezonu przetwórczego.


Wiosna nas w tym roku nie rozpieszczała. Zimno trzymało tak, że pierwszy raz kasztany nie zakwitły na rozpoczęcie matur. I to mnie zmyliło! Nastały ciepłe dni, potem upały i nagle się okazało, że kwitnie co popadnie, bez ładu i składu. Przyroda odrabia straty i trzeba zabierać się za wyprawy w krzaczory.

Jak widać wyprawa mi się udała. A to dzięki Agnieszce, która jest tak samo uzależniona od zbieractwa jak ja. Nie ma to jak pokrewna dusza, z którą włażenie w pokrzywy i chaszcze sprawia przyjemność.plonem wycieczki była ogromna micha kwiatów czarnego bzu. Nie muszę dodawać, że zbierałyśmy po trochę z każdego krzaka, żeby zostawić sobie możliwość zbiorów owoców na soczek.
Wieczorem zabrałam się za robienie naparu - przypominam przepis:

Z baldachów nożyczkami odciąć kwiatki z grubszych łodyżek. 5 l wody przegotować z cukrem - ok. pół kg - według uznania mniej lub więcej. Wyłączyć palnik. Do wrzątku wrzucić sporą wiąchę kwiatków, jakieś dwie garście, garnek przykryć pokrywką i zostawić na 2 dni. Potem napar przelać przez durszlak do innego garnka, dodać sok z jednej cytryny albo pomarańczy. Może być kwasek cytrynowy ale proszę dawkować go ostrożnie bo może zapaskudzić smak.Taką mieszankę podgrzewam prawie do wrzenia i gorącą wlewam do butelek albo słoiczków.

Jak widać im większa ilość kwiatków, tym więcej garów potrzeba. Mam tylko takie trzy, więc resztę kwiatków zalałam dzisiaj, Właśnie skończyłam porcjowanie. Wyszło mi na razie 30 butelek kubusiopodobnych.





Piękny widok! Falujące zboża, słońce i przyjemny wiaterek. Ech! Tylko łazić i podziwiać.
A jak już lazłam z nożyczkami to ciachnęłam sobie kilka kłosów. Teraz jest najlepsza pora na zasuszenie. W domu związałam je gumką i powiesiłam wąsami na dół, żeby się prosto wysuszyły. Będą fajnie wyglądać w wazonie.

Do pokazania zostało mi kilka kartek. A kilka jeszcze dorobiłam.









Czasami nie dajemy kartki ale dajemy kasiorkę. To zrobiłam taką "kieszonkę":






Ostatnio pary, które się pobierają, zamiast kwiatów wolą coś konkretnego. Na przykład słodycze albo butelkę wina. W związku z tym zrobiłam pudełko - niespodziankę.








Osikowe pudełko ozdobiłam decoupagiem, wstążką i aksamitną różyczką. Wypełniłam je cukierkami. Pomiędzy słodkości powtykałam malutkie torebeczki z różnymi przyprawami, które symbolizowały "dodatki" przydatne w każdym związku - pikanterię trwałość, zdrowie, odrobinę egzotyki i dobry smak. Wiem, że się podobało! :)

Ach! znalazłam wśród zdjęć breloczki, które robiłam w zeszłym roku. No nie całkiem robiłam, bo po prostu gotowe bazy ozdobiłam decoupagiem. Ale wyszły fajne, niepowtarzalne drobiazgi.






Na takie maleństwa wystarczyły resztki serwetek, które latały mi po pudełku.
No i koniec na dzisiaj. Teraz idę umyć kuchenkę, która jakoś mocno pachnie syropem.

2 komentarze:

  1. Brawo Ty!
    Dziś rozlewałam też do słoików, aż mi słoików zabrakło, jutro udaję się do piwnicy. :)
    Dziękuję za wspólne zbieractwo!

    OdpowiedzUsuń