obrazek

środa, 10 stycznia 2018

Ciąg dalszy




Zaczęło się niewinnie - dwie przestrzenne gwiazdy. A potem....


A potem figurki zaczęły się same pchać w ręce, zagubione bombki znalazły się w pudle na dnie szafy a i w sklepach znalazłam kilka nowości. Przepadło.



Kilka bombek wypełniłam białymi piórkami i okleiłam różnymi samoprzylepnymi półperełkami. Na zdjęciu nie bardzo widać te piórka ale zapewniam, że efekt był fajny. Jak się taka bombka znudzi to wystarczy odkleić koraliki i wypchać kulkę czym innym.


A to jest właśnie nowość. Figurka malutkiego konika na biegunach. Nic więcej tam nie wpychałam bo konik sam w sobie jest prześliczny. Jedynie podstawę okleiłam styropianowymi kuleczkami i odrobiną srebrnego brokatu.






Maleńki Mikołaj i choineczka w towarzystwie perełek i srebrnych koralików stoją na styropianie z puszystą warstwą. Ta puszystość wyszła mi niechcący bo rozbroiłam takie coś co udawało śniegową kulkę a okazało się pomponem. Rozleciało się i jakoś trzeba było to wykorzystać.
A co mi się miało tworzywo marnować?!





Tutaj mamy dowód, że nie należy niczego wyrzucać. Figurka Dzieciątka z mojej poprzedniej szopki w sam raz dopasowała się do tej bombki. Tutaj nie ma żadnego styropianowego podkładu. Część pompona przykleiłam bezpośrednio do pleksi a do tego dokleiłam figurkę. Potem otuliłam Dzieciątko chmurka i dodałam parę perłowych malutkich gwiazdek. Niestety nie mogłam zrobić zdjęcia otwartej bombki bo mi się pompon sypał.





Tutaj jak widać- na bogato. Duża bomba to i elementów sporo. Podkład styropianowy z pastą strukturalną, mech chrobotek, figurki, choinki i różnej wielkości kulki. Część kulek i gwiazdek lata luzem, dzięki temu dekoracja jest w pewnym sensie zmienna.

Czy ja już mówiłam,żeby nie wyrzucać żarówek? Nie? To spróbujcie z następnej przepalonej zrobić skrzata.


Farba akrylowa, trochę filcu albo kawałek starego polarowego czegokolwiek, pomponik czy jakaś kulka z waty i gotowe.

Stanowczo stawiam na recykling.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz