obrazek

środa, 19 lutego 2014

Rzutem na taśmę





Nareszcie skończyłam robotę rozpoczętą przed "okresem włóczkowym". Niewiele tego ale uwierało mnie w sumienie.





Dwa duże słoiki po kawie czekały dość długo na swoją kolej bo nie miałam pomysłu co na nich przykleić. Większość wzorów już wykorzystałam a nie lubię się powtarzać bo mnie to nudzi. Trzeba było więc udać się do plastyków po jakieś nowości. No i udało się - wzbogaciłam swoją kolekcję serwetek i kupiłam fajny papier do decoupagu. Od razu nabrałam ochoty do pracy.

Większy słoik ozdobiłam dużymi kiściami winogron na kremowo-niebieskim tle. Wzór jest naklejony na obydwie strony słoika. Drugi, mniejszy, pomalowałam kremową farbą podkładową a po wyschnięciu pomalowałam go mieszaniną pasty strukturalnej i farb akrylowych zostawiając tylko z jednej strony miejsce na obrazek.



Nie bardzo mi się to udało bo wyszło trochę napaćkane ale jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy. Do następnej sikorki lepiej się przyłożę. A jeszcze jakby było mi za mało to usiłowałam przeczytać dwie książki na raz. Od jakiegoś czasu w każdej wolnej chwili czytam felietony Jerzego Iwaszkiewicza wydane w książce "Kot w pralce" a teraz kupiłam ostatnią książkę Joanny Chmielewskiej "Zbrodnia w efekcie". Chmielewską kocham od wielu lat i mam wszystkie jej książki. Moje uwielbienie dla jej literatury przeszło też na moje dzieci i kilka koleżanek, co mnie bardzo cieszy. Oczywiście nie odłożyłam tego na półkę, przeczytałam i co się uśmiałam, to moje.




Buteleczka po syropie klonowym czekała najdłużej. Jest nieduża ale dlatego, że ma taki ciekawy kształt chciałam ją ozdobić jakoś inaczej niż dotychczas. Zainspirował mnie papier do decoupagu - jest na nim kilka obrazków w starym stylu, jakby secesja czy art deco. Okleiłam całość kremowym papierem ryżowym.  Potem dokleiłam papier ryżowy z wzorem bluszczu i obrazek. Wszystko pomalowałam lakierem bezbarwnym a potem pocieniowałam patyną (taki preparat do prac plastycznych). Domalowałam konturówką kropki i kilkakrotnie pociągnęłam lakierem. Na końcu przywiązałam sznureczek z drewnianymi koralikami.

Resztki materiałów wykorzystałam do ozdobienia małej butelki po oliwie. Nie jest to rzecz, która powala na kolana ale jak już pisałam - buteleczek nigdy nie ma za dużo.




Na końcu coś o czarnym bzie. Znam jego właściwości od dawna i w miarę możliwości sama zbieram i przerabiam. Mało kto słyszał o tym krzaczku. A tu teraz nagle w telewizji nastąpił dosłownie wysyp reklam specyfików z czarnego bzu. Następnym razem napiszę więcej o tym ziółko-owocowym skarbie natury. Teraz idę przygotować materiały na jajka, kurczaki i zające, żebym znowu nie robiła wszystkiego rzutem na taśmę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz