obrazek

piątek, 28 lutego 2014

Chwila dla oddechu





W moim małym mieszkanku zaczęłam się czuć jak w kurniku. Prawie wszędzie mam poupychane jajka.





Oczywiście jajka styropianowe. Po głowie lata mi tyle pomysłów, że kupiłam jajka w różnych rozmiarach i mam szczery zamiar  wszystkie wykorzystać. Śmiesznie to wygląda bo kilka mam już pomalowanych podkładem i suszą się obok siebie jajko kurze i jajko strusie. Właśnie dziś kupiłam te największe - mają 15 cm wysokości.

Wczorajszy Tłusty Czwartek uświadomił mi, że najwyższy czas zabrać się do roboty. Trochę to odwlekałam bo od środy prowadzę taki mały kurs podstaw decoupage w Klubie Seniora i nie bardzo mi się chciało malować jeszcze w domu. Moje koleżanki świetnie sobie poradziły i pracują aż furczy. Na razie skupiły się na pisankach ale kilka zaczęło próbować decoupage na szkle i też im to fajnie wychodzi. Bardzo denerwowałam się przed rozpoczęciem tych zajęć. Nigdy nie robiłam czegoś takiego i naprawdę miałam straszną tremę. Jednak się udało i moje panie połknęły bakcyla i nabrały ochoty na jeszcze. Bardzo lubię taką wspólną pracę. Siedzimy sobie przy wielkim stole, gadamy, opowiadamy kawały i różne śmieszne historie, a że jest nas w porywach do 15 osób to zabawy jest co niemiara.




Te pisanki, które pokazuję są z zeszłego roku - tegoroczne jeszcze nie są gotowe. Jak widać stoją w malutkich doniczkach, które też są ozdobione decoupagiem. Są to doniczki terakotowe albo jak kto woli - ceramiczne.  Taką surową, nieszkliwioną ceramikę należy przed malowaniem namoczyć w wodzie i zostawić do wysuszenia. Tak przygotowana nie "wypija" farby i podkład jest równy i ładny.




Tego jajka nie ozdabiałam wstążką i pasmanterią tylko zrobiłam na bokach reliefy konturówką, Niestety nie wyszło mi to za dobrze bo za mocno je starłam albo lakier tak na nie zadziałał - nie bardzo wiem. Spróbuję jeszcze z inną konturówką to może wyjdą jak trzeba.

A wracając do pączków - wczoraj jadłam pyszne pączki serowe. Moja koleżanka Stenia przyniosła do klubu fajny przepis i w czasie kiedy zmagałyśmy się z decoupagiem razem z Anielką usmażyły pączusie. Pachniało cudnie a jeszcze lepiej smakowało.
Oczywiście wzięłam przepis:

30 dkg twarogu - zwykłego, nie mielonego
30 dkg mąki
4 jajka
1/2 szklanki mleka 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Twaróg rozdrobnić widelcem w dużej misce, dodać jajka, mąkę, proszek i mleko z rozpuszczonym, w nim cukrem. Całość wymieszać i gotowe. Smażyć w głębokim tłuszczu. Na olej nakładać masę dużą łyżką pomagając sobie przy zsuwaniu drugą albo po prostu palcami ale wtedy nie dość, że się człowiek upaprze to jeszcze można się poparzyć. Pączki smażymy  z obydwu stron na złoto i wyjmujemy łyżką cedzakową na papierowy ręcznik. Kiedy się trochę odsączą przekładamy na talerz i mocno posypujemy cukrem pudrem.
Samo ciasto nie jest zbyt słodkie, więc można sobie pozwolić.

Podobno te pączki są dobre nawet na drugi dzień ale nie dane nam było to sprawdzić - pochłonęłyśmy je w mig i zostało tylko oblizywanie palców.

A teraz maszeruję do jaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz